A Ty? Czy popierasz strajk nauczycieli?

W chwili gdy kończę pisać ten tekst, widmo strajku nauczycieli, którego rozpoczęcie zaplanowane jest na 8 kwietnia, jest całkiem realne: dziś, 1 kwietnia, zawieszono do 2 kwietnia kolejne “negocjacje ostatniej szansy”. Strajk to temat, który w ostatnich tygodniach pojawia się niemalże wszędzie, a przez kraj przetacza się związana z nim gorąca dyskusja. Z grubsza rzecz całą ujmując, strajk podzielił nasze społeczeństwo na trzy grupy: tych, którzy strajk popierają; tych, którzy strajku nie popierają; tych, których dzieci w kwietniu lub maju zdają ważne egzaminy. Ci ostatni w innej sytuacji może by strajk poparli, może nie, a tak – są po prostu sfrustrowani i wkurzeni.

A ja? Ja zaliczam się po trosze do każdej z tych grup. Już wyjaśniam, co, jak i dlaczego.

Popieram strajk nauczycieli, ponieważ uważam, że zarabiają za mało. Nie musiałam główkować nad paskami płacowymi wklejanymi tu i ówdzie przez samych nauczycieli oraz porównywać ich z urzędowymi tabelkami, nie musiałam rozstrzygać, czy powinno się dyskutować o wysokości płacy średniej czy zasadniczej. Nie musiałam tego wszystkiego robić, ponieważ pochodzę z nauczycielskiej rodziny i wiem, że moja Mama pracując w szkole nie zarabiała kokosów (mówiąc delikatnie). Nauczycielskie finanse znam więc dość dobrze i wiem, że konieczna jest tu zmiana. Nie powinno być tak, że młodzi ludzie, decydując o swojej drodze zawodowej, pracę nauczyciela traktują jako plan H lub N, wcielany w życie, kiedy wszystkie inne, atrakcyjniejsze opcje nie wypalą. Praca nauczyciela jest ważna, trudna i potrzebna, co do tego nie mam wątpliwości i dlatego w pełni popieram żądania podwyżek, bo za kilka lat wszyscy z przymusu przejdziemy na system edukacji domowej – czego ja na przykład bardzo bym nie chciała.

Zgadzam się też z pojawiającymi się tu i ówdzie głosami twierdzącymi, że praca nauczyciela jest tak ciężka między innymi dlatego, że jest niedoceniana. Jakiś czas temu pojawiła się nawet ogólnopolska akcja „Podziękuj nauczycielowi”, w ramach której w internecie opublikowano filmiki ze znanymi osobami dziękującymi swoim nauczycielom: inicjatywna jak najbardziej słuszna. Uważam zresztą, że problem z docenianiem nie dotyczy tylko środowiska nauczycielskiego, w moim odczuciu jest powszechny i dotyka najróżniejszych środowisk. Z niedocenianiem spotkamy się i w pracy, i w urzędzie, i w sklepie, w rodzinie… W zasadzie to chyba wszędzie. Jeśli chodzi o deficyt doceniania w szkole – pisałam na ten temat tutaj; sama staram się doceniać nauczycieli i ich pracę, kiedy tylko i jak tylko mogę. Często mówię nauczycielom moich dzieci „dziękuję”, piszę wiadomości z podziękowaniami, kiedy mam ku temu okazję, piszę też bardziej oficjalne wiadomości-pochwały skierowane do dyrekcji. W każdej takiej sytuacji jest mi bardzo miło, kiedy widzę prawdziwą radość z drugiej strony.

Ciężko jest mi jest jednak stwierdzić, że strajk nauczycieli popieram całym sercem i z całych sił. Bo o ile jakaś część mnie rozumie nauczycielskie postulaty i kibicuje ich realizacji, to inna część mojego jestestwa  niespecjalnie przejmuje się nauczycielskimi zmaganiami z ministerstwem, rządem i brakiem funduszy. Część mnie kompletnie zobojętniała na nauczycielskie problemy i bolączki, głównie wskutek własnych, długoletnich doświadczeń z naszym systemem edukacji. Dlaczego? Nie chciałam, aby ten tekst zmienił się w jakąś listę rodzicielskich zażaleń i skarg, więc postanowiłam ugryźć ten temat tak, by znaleźć ten najważnieszjy jeden element, który sprawił, że zobojętniałam wobec niewesołej teraźniejszości i niepewnej przyszłości nauczycieli. I znalazłam. W moim przypadku elementem tym jest lekceważenie, z którym wielokrotnie spotykałam się w kontaktach z osobami reprezentującymi szkoły moich dzieci. Może i lekceważenie nie brzmi jakoś bardzo dramatycznie i nie wskazuje na to, że komuś zadziała się jakaś straszna krzywda (bo tak nie jest), ale… Kiedy po raz kolejny stykasz się z lekceważącym podejściem do sprawy, z którą przychodzisz, czy do własnej osoby, to z czasem narasta w tobie niechęć wobec całej instytucji. Przykłady? Oczywiście, mam ich kilka, a nawet więcej niż kilka – w końcu jestem od lat mamą kilkorga dzieci w wieku szkolnym, a moje córki uczyły się i uczą w kilku szkołach. Z lekceważeniem spotykałam się często w przypadku sprawy tak w szkołach powszechnej, jak wiadomość wysłana przez dziennik elektroniczny z prośbą o spotkanie i rozmowę z nauczycielem. Zdarzało mi się w odpowiedzi na taką prośbę otrzymać odpowiedź, że oczywiście, możemy się spotkać, jeśli faktycznie uważam takie spotkanie za konieczne. Teoretycznie – do niczego się nie można przyczepić, jest poprawnie i uprzejmie, ale coś jednak zgrzyta… Czyżby lekceważenie? Zdarzyło mi się też w ogóle nie otrzymać odpowiedzi na żadną z kilku wiadomości wysłanych przeze mnie do nauczyciela na przestrzeni kilku tygodni.  Zdarzyło mi się też otrzymać odpowiedź z propozycją spotkania (jedyną) w poniedziałek ok. 7:10 rano. Sęk w tym, że wiadomość ta została do mnie wysłana poprzez dziennik elektroniczny po godzinie 20 w niedzielę, w przeddzień proponowanego spotkania. Dodam jeszcze, że nie jestem typem rodzica, który co tydzień umawia się na spotkania z dziesięcioma nauczycielami w różnych niecierpiących zwłoki sprawach.

Spotykały mnie w szkołach moich dzieci także i bardziej dosadne oznaki lekceważenia: zdarzyło się, że nauczyciel, z którym przyszłam porozmawiać, podniósł na mnie głos. Zdarzyło się, że nauczyciel podczas rozmowy zauważył, że skoro jestem taka wygadana – powinnam pracować jako nauczycielka. Zdarzyło mi się usłyszeć podczas oficjalnego spotkania, że rodzice się czepiają, i nie był to bynajmniej rzucony lekkim tonem żarcik. Zapewne przykłady podobnych zachowań i wypowiedzi (z tym, że dotyczących siebie) nauczyciele również potrafią przytoczyć – nie twierdzę, że w tym dualistycznym zestawieniu rodzice-nauczyciele tylko rodzice są tymi „dobrymi”. Ale tu piszę o sobie i swoich doświadczeniach – a te są takie, a nie inne.

Wiele osób niepopierających strajku wypomina też nauczycielom Kartę Pracy i przywileje w niej zapisane, sugerując, że nie powinni domagać się podwyżek korzystając z różnych dodatków i specjalnych praw. No bo jak to – praca w przyjemnym godzinowo wymiarze, tyle wolnego, wczasy pod gruszą i inne archaiczne dodatki – i jeszcze do tego żądania podwyżek??? Toż to skandal!

Postanowiłam choć trochę zorientować się, o co w tym wszystkim chodzi
i na potrzeby napisania tego tekstu przeczytałam (prawie w całości) ten osławiony dokument. Lektura była interesująca, choć momentami nieco zbyt “prawnicza” jak dla mnie. Ale sporo rzeczy po przeczytaniu KN mi się rozjaśniło: dowiedziałam się, jak to jest naprawdę z nauczycielskimi dodatkami do wynagrodzenia zasadniczego, jak wyglądają szczeble awansu w tym zawodzie, jak praca nauczycieli jest oceniana. Zatrzymam się na chwilę właśnie przy przepisach dotyczących oceniania pracy nauczyciela, notabene od stycznia 2019 uległy one sporym zmianom: obecnie praca nauczycieli oceniana jest nie co 3 lata (jak miało to miejsce do niedawna), a co 5 lat. Odkryciem była dla mnie informacja, że swój wkład w ocenę pracy nauczyciela może mieć też rada rodziców. Nie wiem, jak wyglądały przepisy zawarte w KN przed tegorocznymi zmianami, może dawniej było inaczej, w każdym razie teraz dokonując oceny, dyrektor placówki oświatowej „zasięga opinii rady rodziców, z wyjątkiem szkół i placówek, w których nie tworzy się rad rodziców” (KN, Art. 6a, str. 7) Oczywiście, brak opinii ze strony rady nie jest wymogiem sine qua non, bez niego ocena również będzie ważna – jednak dobrze wiedzieć, że rada rodziców również może, a nawet powinna uczestniczyć w takich ocenach. Inna sprawa, że pracę nauczyciela ocenia się raz na 5 lat (lub po zakończeniu stażu). Nie znałam się na tej odsłonie realiów pracy nauczyciela i ocena pracy w cyklu pięcioletnim jest w moim odczuciu wyjątkowym pomysłem – no, jestem przecież korpobiurwą, przyzwyczajoną do corocznej oceny pracy. 5 lat bez oceny jawi mi się jako sytuacja zupełnie wyjątkowa na rynku pracy.

Podczas szukania informacji na temat skomplikowanego systemu oceniania nauczycieli trafiłam na akcję  „Pensje i autonomia”, na temat której informacje znaleźć można na stronie internetowej ZNP (https://znp.edu.pl/akcje/pensje-i-autonomia-2/). Komunikat informujący o akcji został opublikowany 9 stycznia 2018 roku i zawiera on, między innymi, listę niekorzystnych (wg ZNP) zmian w KN, które miał lub ma wprowadzić obecny rząd. Na liście można min. przeczytać, że:

„Rząd konsekwentnie ogranicza uprawnienia nauczycieli wynikające z ustawy – Karta Nauczyciela i zmienia warunki pracy na niekorzyść nauczycieli:

  • wprowadza się obowiązkowe terminy dokonywania oceny pracy nauczyciela w powiązaniu ze ścieżką awansu zawodowego (ocena pracy nauczyciela będzie dokonywana po zakończeniu stażu na każdy kolejny stopień awansu zawodowego oraz co trzy lata pracy w szkole),
  • obowiązywać będą szczegółowe kryteria dokonywania oceny pracy nauczyciela (w przypadku nauczyciela dyplomowanego aż 41),
  • dyrektor będzie ustalał wskaźniki do poszczególnych kryteriów oceny pracy nauczyciela w szkolnym regulaminie,
  • postawa moralna i etyczna będzie jednym z kryteriów oceny pracy nauczyciela”

Jako że byłam świeżo po lekturze KN – kilka rzeczy zwróciło moją uwagę. Po pierwsze – ocena pracy nauczyciela wg KN ma jednak miejsce co 5, a nie co 3 lata (pomijając sytuację zakończenia stażu), tak więc ten postulat nie jest raczej aktualny. Nie znalazłam również w obecnym brzmieniu KN wzmianki o postawie moralnej jako kryterium oceny, znalazłam za to taki fragment, w cytowanym już tu przeze mnie artykule 6a na str. 7: „Na ocenę pracy nauczyciela i dyrektora szkoły nie mogą mieć wpływu jego przekonania religijne i poglądy polityczne, a także odmowa wykonania przez niego polecenia służbowego, gdy odmowa taka wynikała z uzasadnionego przekonania, że wydane polecenie było sprzeczne z dobrem ucznia albo dobrem publicznym”.

Podejrzanie duża wydała mi się też lista kryteriów oceny nauczyciela wymieniona w „Pensjach i autonomii”. W KN szczegółowe przepisy dotyczące oceny pracy nauczyciela znajdziemy w rozdziale drugim, w artykule 6a, ale Karta w wielu punktach odnosi się tu do innych ustaw (min. o prawie oświatowym) i niestety nie zdążyłam aż tak wgryźć się w szczegóły u źródeł. Poszukałam za to informacji na temat ostatnich zmian wprowadzonych w zasady oceny nauczycieli i wychodzi na to, że teraz, po ostatnich zmianach, jest nieco łatwiej. Wychodzi na to, że obecnie nauczyciel podlega ocenie pracy w oparciu o kryteria wyszczególnione w rozporządzeniu MEN z 29 maja 2018 r., a nie na podstawie wskaźników z wewnątrzszkolnego regulaminu (funkcjonują jeszcze przepisy przejściowe, więcej na ten temat np. tutaj: https://epedagogika.pl/top-tematy/poznaj-najnowsze-zmiany-w-karcie-nauczyciela-2849.html) . Jeśli coś pominęłam, zgubiłam, czegoś nie zrozumiałam – skorygujcie mnie proszę. W takim ujęciu, w takich zapisach, jakie znalazłam – nigdzie nie mogę namierzyć 41 kryteriów, o których wspomina akcja ZNP. Albo miałam nieaktualną wersję KN (w co wątpię, bo na dokumencie jest data z grudnia 2018), albo zmiany, o których ZNP wspomina w szczegółach akcji jednak wprowadzone nie zostały. W tym ostatnim przypadku może warto byłoby uaktualnić artykuł ze strony lub odpowiednio go opisać czy skomentować? W obecnym kształcie jest w mojej ocenie nieco mylący, co wizerunkowi ZNP raczej średnio służy.

Na końcu napiszę jeszcze słów kilka na temat moich frustracji związanych z zaplanowaniem strajku w bezpośrednim sąsiedztwie ważnych egzaminów. To, w jaki sposób wprowadzana jest ostatnia reforma szkolnictwa, to, jakim ogromem pracy zostali obarczeni obecni ósmo- i siódmoklasiści – woła o pomstę do nieba. Podręczniki pojawiające się z poślizgiem, poszatkowane (w porównaniu z poprzednim cyklem nauczania) programy przedmiotów takich jak historia czy biologia, kompletnie nowy rodzaj egzaminów kończących podstawówkę, no i ten nieszczęsny skumulowany rocznik… To tylko żniwo ostatnich dwóch lat, ale przecież strajk nie jest efektem tylko tych ostatnich zmian. W edukacji od lat nie dzieje się dobrze. Nasze rządy, które od lat majstrują przy oświacie, nasze ministerstwa edukacji, które od lat kombinują przy podstawach programowych, co i rusz coś w tej materii zmieniając – wcale nam nie pomagają; nam, czyli wszystkim tym, dla których edukacja to codzienność, czy to z racji wykonywanego zawodu, czy z racji bycia uczniem, czy wreszcie – z racji bycia rodzicem ucznia. Trudno jest nam wszystkim i ja sama też najchętniej bym zastrajkowała i nie posyłała dzieci do szkoły, gdybym miała przekonanie, że przyniesie to efekt inny, niż problemy z powodu nierealizowania przez dziecko obowiązku edukacyjnego. Może gdybym nie była matką dziecka z tzw. straconego rocznika (kocham to określenie… eh), to miałabym na całość inne spojrzenie, może nawet ucieszyłabym się z powrotu do czteroletnich liceów. Ale w obecnej sytuacji zostaje mi tylko frustracja przeplatająca się z nadzieją, że jakimś cudem to wszystko dobrze się skończy. Na ironię losu zakrawa fakt, że kilka lat temu zapisując sześcioletnią Zuzkę do pierwszej klasy robiłam to po to, by uniknąć tłumów podczas egzaminów (w przyszłości)! Tak nam przynajmniej mówiono w szkole. Hahaha, dobre, nie? Chichot losu ma tym razem odcień wybitnie złośliwy.

Cały ten okołoegzaminacyjny i okołostrajkowy koszmar przypomina mi zamieszanie z brexitem: została podjęta decyzja, uruchomiono odpowiednie procedury, ale chyba nikt się wcześniej nie zastanowił, jak w praktyce miałby wyglądać rozwód UK z UE. Od miesięcy mamy totalny brexitowy bałagan, spory i rozważania, co będzie w przypadku scenariusza a, b czy c. Podobnie wygląda sytuacja oświaty po niedawnej reformie: ledwo ją zapowiedziano, a już szybko rozpoczęto działania, rach ciach, niech dzieciaki zrobią trzy lata w dwa, dwa roczniki skumulujemy w jednym – voila, gotowe! I bez strajku byłoby wystarczająco dużo bałaganu, mówiąc delikatnie. Tkwimy w chaosie po uszy i jakoś nie przekonują mnie zapewnienia strony rządowej, że wszystko będzie dobrze. Już od dawna nie jest. I niestety z mojego punktu widzenia strajk nauczycieli tylko ten wszechobecny chaos powiększy.

Zdjęcie: źródło

Pisząc niniejszy tekst korzystałam z niżej wymienionych artykułów i dokumentów:

Karta Nauczyciela: http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19820030019/U/D19820019Lj.pdf

https://znp.edu.pl/akcje/pensje-i-autonomia-2/

https://www.portaloswiatowy.pl/kadry-i-place/opracowujemy-regulamin-oceny-pracy-nauczycieli-15671.html

https://men.gov.pl/ministerstwo/informacje/propozycja-materialu-wyjsciowego-do-przygotowania-regulaminu-okreslajacego-wskazniki-oceny-pracy-nauczycieli-do-ewentualnego-wykorzystania-przez-dyrektorow.html

https://znp.edu.pl/przypominamy-co-anna-zalewska-zabrala-nauczycielom/

https://epedagogika.pl/top-tematy/poznaj-najnowsze-zmiany-w-karcie-nauczyciela-2849.h