Karta Dużej Rodziny: z pamiętnika użytkownika

 

Ferie w Małopolsce właśnie dobiegły końca, pomyślałam więc, że to dobry moment na niewielkie podsumowanie korzystania z Karty Dużej Rodziny. Byliśmy na nartach, byliśmy na termach, na lodowisku, w kinie. Jako sześcioosobowa rodzina wydaliśmy na to wszystko niemało kasy. Czy Karta pozwoliła nam wydać na te wszystkie przyjemności choć nieco mniej?

Zacznę od tego, że Kartę Dużej Rodziny wyrobiłam dla nas wszystkich zaraz na samym początku działania programu KDR, czyli już kilka lat temu. Dlatego też moja Karta, widoczna na zdjęciu, jest już nieco zużyta i porysowana. Zosi nie było jeszcze wtedy na świecie i ona jako jedyna z nas Karty nie posiada – ale jako 2.5-latka nie musi się na razie martwić zniżkami, ponieważ i tak prawie wszędzie wstęp ma gratis. Ja za to korzystam z Karty regularnie – aczkowiek wcale nie bardzo intensywnie (chyba). Pora na podsumowanie dotyczące KDR jest, jak sądzę, właściwa nie tylko z powodu końca ferii, ale również z powodu zmian, które ostatnio zaszły w całym programie. Program KDR przeszedł niedawno swego rodzaju lifting: zmieniła się organizacja pozyskująca nowych partnerów, pojawiła się mKDR: mobilna wersja Karty wraz z wyszukiwarką partnerów i geolokalizacją. Jako aktywny i świadomy użytkownik Karty oczywiście dostrzegam i doceniam te zmiany, dlatego też pokusiłam się o napisanie niniejszego tekstu.

Kiedy zabierałam się do pisania, zadałam sobie pytanie, gdzie pokazanie Karty przynosi największą ulgę naszemu portfelowi. Gdzie KDR oznacza zauważalne, konkretne oszczędności? Dokonałam w myślach szybkiego podsumowania i wyszło mi że nie, nie jest to wcale Lidl, Carrefour ani nawet Orlen. Otóż wyszło mi na to, że chyba jestem jakimś kulturalnym freakiem, bo najwięcej oszczędzam z Kartą w muzeach ?.  Przykład? Ależ proszę bardzo: niedawno wszyscy wybraliśmy się do krakowskiego Muzeum Narodowego zobaczyć dwie wystawy, Wyspiańskiego i Leonarda. Bilety rodzinne kosztowałyby nas odpowiednio 25 zł (Wyspiański) i 17 zł („Dama z gronostajem”). Bez Karty za przyjemność zrobienia sobie selfie z kopią „Damy z gronostajem” czy zobaczenia „Macierzyństwa” Wyspiańskiego na żywo zapłacilibyśmy 42 zł. Z KDR zapłaciliśmy 12 zł dla naszej szóstki, za obydwie wystawy. Dostaliśmy w sumie 12 biletów (tak, nawet mocno małoletnia Zosia miała swój) i panie z obsługi muzeum miały z nami trochę roboty przy wejściu, ale deal był bardzo dobry, prawda? Przy okazji trochę niechcący wyjawiam, dlaczego tak często chodzimy do muzeów (pisałam o tym tutaj): dlatego, że jest to dla nas po prostu tanie! Oczywiście to tylko mało śmieszny żarcik, wizyta w muzeum jako forma spędzenie wolnego czasu jest dobra dla wszystkich, niezależnie od tego, czy mają KDR, czy nie. Ale trudno nie docenić faktu, że z KDR te wizyty są znacznie przyjemniejsze, bo po prostu mniej kosztują.

W ogóle okazji do oszczędzenia na kulturze z KDR jest całkiem sporo. Jeśli chodzi o same tylko muzea to warto pamiętać, że nie ma tu ujednoliconego systemu zniżek przysługujących posiadaczom KDR: czasem jest to określony rabat od regularnej ceny biletu, czasem – ustalona, niższa cena za wstęp. Z racji mojego miejsca zamieszkania jestem najlepiej zorientowana w realiach krakowskich: na przykład we wszystkich oddziałach Muzeum Historycznego Miasta Krakowa na wystawy stałe i czasowe posiadaczom KDR przysługuje 50% zniżki na zakup biletów normalnych. W krakowskim Muzeum Lotnictwa każdy, kto ma KDR, jest upoważniony do kupna biletu w cenie 4 zł. W moim ulubionym Międzynarodowym Centrum Kultury jest najlepiej: tu z KDR za wstęp na wystawy nie zapłacimy nic, i w dodatku jest możliwość korzystania z jednej karty przez kilka osób równocześnie (np. moja Karta wystarczy, żeby wejść za darmo z całą rodziną).

Z KDR kupuję też tańsze bilety do Filharmonii Krakowskiej – kosztują 10 zł, konieczna jest wcześniejsza rezerwacja. Trzeba pamiętać, że liczba tańszych biletów jest ograniczona do 5-10% miejsc na danym wydarzeniu w zależności od sali koncertowej. Jak dotąd – zawsze udawało mi sie kupić bilety za dychę, więc chyba specjalnego tłoku nie ma.

Zniżki posiadaczom KDR oferuje też Teatr STU i krakowska Opera. Szkoda, że tańszych biletów nie ma w Teatrze Groteska, w końcu jest to instytucja kulturalna w pewnym sensie dedykowana dzieciom. Groteska niestety nie honoruje ani KDR, ani Karty Krakowskiej. Przy braku biletów ulgowych wizyta w tym teatrze dla jedenego tylko rodzica z dwojgiem dzieci oznacza wydatek w wysokości prawie 100 zł.

Skoro już wspomniałam o Krakowskiej Karcie dużych rodzin – to jako ex-krakowiankę często bywająca w Krakowie zniechęcająco działają na mnie naklejki z informacją, że w danym miejsacu honorowana jest miejska karta rodzinna, tak jak np. w krakowskim ZOO. Nie wiem, jak to będzie w przyszłości, ale może byłaby możliwość ujednplicenia systemu i wprowadzenia jednej, ogólnopolskiej karty? Na pewno wszyscy użytkownicy byliby zadowoleni.

Na początku tekstu pisałam o tym, że podczas ferii był i basen, i narty, i lodowisko. Czy z Kartą udało się nam wydać na te wszystkie szaleństwa znacznie mniej? No niestety niekoniecznie. W ogóle podczas tegorocznych ferii moja Karta nie mogła narzekać na przepracowanie: skorzystaliśmy z niej zaledwie 2 razy: podczas wyjazdu na narty do Kasiny oraz w Termach Bania w Białce Tatrzańskiej. Stacja narciarska Kasina Ski oferuje w ramach programu 10% rabatu na bilety osobowe oraz 10% na karnety czasowe (o szczegółach przyznawania zniżek najlepiej przeczytać na stronie stacji lub na https://empatia.mpips.gov.pl/web/piu/kdr). Podobne rabaty oferuje też np. Witów-SKI, choć tam akurat w tym roku jeszcze nie dotarliśmy.

Jeśli chodzi o Termy Bania, to muszę przyznać, że zniżka z KDR jest trochę teoretyczna. Termy mają w swojej ofercie bilety rodzinne w promocyjnej cenie (4,5 h zabawy dla zespołu 2+2; każde kolejne dziecko płaci 20 zł), ale oczywiście na bilety te nie przysługuje już żadna dodatkowa zniżka. Taki bilet rodzinny kosztuje 185 zł. A ponieważ wg regulaminu Term dzieckiem przestaje się być już po 13 roku życia, naszej najstarszej córce musiliśmy kupić bilet w pełnej cenie – i tu przydała sie KDR. W efekcie weszliśmy na te 4.5h za ok. 250 zł, czyli niemało, ale oczywiście mniej, niż gdybyśmy wszyscy kupowali bilety indywidualne ze zniżką KDR.

Na szczęście udało mi się już wyrobić w sobie nawyk szukania logo KDR i sprawdzania możliwych zniżek przysługujących posiadaczom Karty, zanim pojedziemy w jakieś miejsce. Dawniej często zdarzało mi się zapominać o Karcie, notorycznie zapominałam o niej np. podczas zakupów w Carrefour, który oferuje akurat całkiem niezły rabat uzależniony od wysokości końcowego eachunku. No, ale minęło raptem kilka lat i już się nauczyłam pilnowania Karty. W ogóle to jak dla mnie  program KDR ma wiele zalet:

  • przede wszystkim: symboliczne ceny biletów w muzeach i niektórych ośrodkach kulturalnych; duże rodziny, nie pozostaje nic innego, tylko się pławić w kulturze!
  • partnerami KDR często zostają nieduże, lokalne firmy: korzystając z ich usług i kupując ich produkty, wspieramy mniejsze przedsiębiorstwa
  • KDR dobrze jest traktować jako punkt wyjścia do znalezienia zniżek czy korzystnych cenowo ofert, kiedy planujemy jakiś konkretny zakup. Ja np. mam w planach kupno materaca dla Zosi i znalazłam dwie potencjalne oferty dotyczące materaców: 10% rabatu (meblezych.pl oraz www.wygodnelozka.pl).
  • od niedawna z KDR jest taniej na Orlenie: zwiększone benefity obowiązują od 26 stycznia br. i wynoszą 8 gr/l w przypadku paliw standardowych i 10 gr/l dla Vervy. Z KDR otrzymamy też 20-procentową zniżkę na wszystkie produkty z oferty Stop Cafe oraz usługi myjni. Kawa lub hot dog na stacji o 20% taniej? Pewnie, czemu nie! Z paliwem już warto się wstrzymać i policzyć, czy mimo wszystko nie opłaca się zatankować gdzie indziej – tankując ostatnio na Orlenie zapłaciłam 141 zł zamiast ok. 144 zł, raptem 3 złote mniej – więc szału nie ma. Aha, ważna uwaga: korzystając ze zniżki na imienną KDR nie dostaniemy faktury na firmę.
  • KDR to chyba jedyny ogólnopolski system zniżek, obejmujący tak wiele sektorów: od komunikacji, poprzez sklepy, ośrodki kultury, sportowe aż po usługi typu naprawa sprzętu AGD czy biura rachunkowe. Lista partnerów KDR jest naprawdę długa, znajdziemy na niej i wielkie koncerny (jak choćby Orlen), jak i małe lokalne firmy. Do wyboru, do koloru
  • KDR warto mieć zawsze przy sobie, bo wachlarz zniżek jest tak duży i zróżnicowany regionalnie, że nigdy nie wiadomo, gdzie kartę będzie można pokazać i dzięki temu zapłacić niższy rachunek. Zdarzyło nam się też jakiś czas temu korzystać z Karty w Pijalni Czekolady Wedla w Rynku Głównym w Krakowie. Nie bywamy w Wedlu jakoś przesadnie często, ale ucieszyłam się widząc logo KDR: Wedel to nie jest miejsce tanie, więc każdy rabat – choćby i 10% – jest mile widziany. Miła niespodzianka spotkała mnie też w Martes Sport, gdzie kupowałam kilka rzecz i przy kasie zostałam mile zaskoczona dodatkową zniżką przysługująca posiadaczom KDR – przy czym zniżka objęła także produkty przecenione, więc tym bardziej się ucieszyłam kwotą na rachunku
  • od niedawna sami możemy zgłosić firmę, którą chcielibyśmy widzieć na liście partnerów KDR. Swoje propozycje można przesłać wypełniając prosty formularz internetowy. Najlepiej przed przesłaniem informacji porozmawiać z kimś w danej firmie na temat partnerowania KDR, ale można wysłać zgłoszenie i bez tego. Więcej informacji na ten temat mozna znaleźć tutaj: http://zaproponujfirme.3plus.pl/
  • na koniec nowość: aplikacja KDR, połączona z mobilną KDR. Ja dopiero zamierzam złożyć wniosek o mKDR (mam już odpowiednie druczki), ale wiem, że kiedy już otrzymam loginy, to będę miała wszystkie nasze karty pod ręką, w swoim telefonie. Odpadnie mi pilnowanie, czy mamy wszystkie nasze karty przy sobie, kiedy akurat trzeba je pokazać przy wejściu na basen czy kupując bilety do muzeum. Ale nawet nie posiadając mKDR można już korzystać z samej aplikacji, która jest szczególnie przydatna, gdy wyjeżdżamy poza nasze miejsce zamieszkania i szukamy nowych miejsc, gdzie z Kartą możemy otrzymać jakieś zniżki. Tak właśnie jest w  moim przypadku: mam aplikację, ale jeszcze bez mKDR. Jeden nasz plastik już zgubiliśmy, więc wersja mobilna może się przydać i wprowadzenie tej opcji to według mnie bardzo dobry krok. Tym bardziej, że za wyrobienie plastikowego duplikatu trzeba zapłacić ok. 10 zł

Jak widać – plusów korzystanie z KDR znalazłam całkiem sporo. Żeby nie było za słodko, to dla równowagi zachowam się teraz jak upierdliwy wujek dobra rada i wymądrzając się wygłoszę kilka uwag dotyczących tego, co w programie bym zmieniła:

  • przede wszystkim popracowałabym trochę nad funkcjonalnością samej wyszukiwarki i kategoryzacją partnerów na stronie https://empatia.mpips.gov.pl/web/piu/kdr. Na potrzeby niniejszego tekstu przegrzebałam listę firm oferujących zniżki i przeanalizowałam kategorie, według których listę stworzono. Jest tu kilka niespodzianek: np. firma jublierska W. Kruk pojawia się w kategorii „artykuły przemysłowe”. Moim zdaniem kategoria ta jest chyba zbyt ogólna, bo o ile w jednej z jej podkategorii – „artykułach motoryzacyjnych” – widnieje tylko 18 firm z całego kraju, to już inna podkategoria, „pozostałe”, liczy sobie aż 395 firm! Jeśli ktoś planuje przejrzeć te grupę, aby się zorientować, co to za “pozostałe” firmy, to musi być przygotowany na dłuższe posiedzenie.  Z kolei internetowa księgarnia bonito.pl znajduje się w kategorii „edukacja”. OK, książki to też edukacja, choć dla większości czytelników to pewnie raczej literatura czy w szerszym ujęciu – kultura. W wyszukiwarce jest również dostępna kategoria „kultura”, może warto księgarnie przenieść właśnie tam?
  • kiedy pisałam niniejszy tekst, tj. 25 lutego wieczorem, internetowa lista partnerów KDR nie działała poprawnie – nie dało się rozwinąć szczegółów danej oferty, wyświetlała się sama nazwa firmy; próbowałam kilkukrotnie otwierać listę w różnych wyszukiwarkach internetowych, ale bez skutku. Nie wiem, czy to jednorazowa wpadka, czy awaria zdarza się częściej, a może to jakiś problem po mojej stronie… – w każdym razie dziś ta awaria nieco utrudniła mi pracę nad tym wpisem
  • niektóre firmy wprowadzają dość skomplikowane reguły gry w KDR, o czym kupujący nie jest wystarczająco jasno poinformowany w samym sklepie czy punkcie usługowym. Bywa, że wyliczanki opisujące rabaty są dość długie i stojąc w kolejce do kasy raczej trudno liczyć na wymienienie całej tej litanii przez sprzedawcę. Lepiej dokształcić się samemu. Za przykład niech posłuży poniższy opis zniżek obowiązujących w McDonalds (wybrałam Jawornik, ponieważ do tego punktu mam najbliżej). Nie pytałam tam jeszcze nigdy o rabaty przysługujące posiadaczowi KDR, bo byłam przekonana, że to tylko Happy Meal x 2 za 19 zł. A okazuje się, że lista zniżek jest znacznie dłuższa:

Jawornik 782,    32-400 Jawornik, wieś,    woj. MAŁOPOLSKIE

Rodzaj zniżki

od: 2017-09-20

KANAPKA za 6 zł – do wyboru : BigMac, McChicken, McRoyal, WieśMac, Filet-O-Fish, Kurczak NcNuggets 6 szt., Chicken Wings 5 szt., McWrap Klasyczny

Rodzaj zniżki

od: 2017-09-20

Mc Zestaw za 12 zł – w każdym zestawie do wyboru: BigMac, McChicken , McRoyal, WieśMac, Filet-O-Fish, Kurczak NcNuggets 6 szt., Chicken Wings 5 szt., McWrap Klasyczny

Rodzaj zniżki

od: 2017-09-20

2 x Happy Meal za 19 zł, każdy kolejny za 9 zł.

Promocje nie łączą się . Rabat przyznawany jest przy kasach (z wyłączeniem kas samoobsługowych).

Źródło: https://empatia.mpips.gov.pl/web/piu/kdr#, wizyta na stronie miała miejsce w styczniu br. 25 lutego br nie udało mi się wyświetlić szczegółów promocji w McDonald’s w Jaworniku.

  • niech zniżka z KDR nie uśpi naszej konsumenckiej czujności. Trochę nielojalności może wyjść naszemu portfelowi na dobre: zwabiona rabatem KDR przez ostatnie dwa lata książki kupowałam najczęściej na bonito.pl. Księgarnia internetowa oferuje rabat w wysokości 5% od całych zakupów; jeśli do tego dorzucimy rabat za regularne zamówienia, z 5% może zrobić się nieco więcej. Ja rok temu dobiłam do 7%, ale ostatnio miałam już tylko gołą piątkę, bo ograniczyłam kupowanie książek dość mocno na korzyść korzystania z dwóch bibliotek. Ostatnio coś tam jednak kupowałam i szczęśliwie przez złożeniem zamówienia na bonito.pl sprawdziłam ceny książek, które mnie interesowały. Wyszło na to, że nawet z rabatem oferta bonito.pl nie jest najlepsza. Ostatecznie zrobiłam zakupy na livro.pl – oferują lepsze ceny niż bonito.pl (przynajmniej tak było w przypadku powieści Wojciecha Chmielarza i „Roku w przedszkolu”), mają duży asortyment i wiele opcji dostawy w rozsądnych cenach. A ja załapałam się nawet na dzień darmowej dostawy, więc dodatkowo kilka złotych zostało mi w kieszeni. Nielojalność konsumencka wobec partnera KDR się czasem opłaca.

Karta Dużej Rodziny ma duży potencjał i wierzę, że z czasem program rozwinie się i upowszechni. Oby w przyszłości trudno było znaleźć miejsce nie honorujące Karty! Ale na razie to pieśń przyszłości, sam program nie ma jeszcze tak silnej marki, aby duże firmy biły się o możliwość wykorzystywania logo KDR i kusiły nas coraz większymi rabatami. Ale i tak jest nieźle, widać już tendencję do tworzenia systemów zniżek dla rodzin, również tych fukcjonujących poza KDR. Coraz więcej miejsc typu baseny, parki rozrywki, itp. dostrzega rodziny i oferuje rodzinne bilety grupowe, co zazwyczaj jest dużo korzystniejszą opcją niż bilety indywidualne.

Z mojego doświadczenia wynika, że korzystając z Karty lepiej nie nastawiać się na duże, regularne oszczędności wynikające z jej stosowania. Czytałam gdzieś ostatnio miesięczne zestawienie, które przygotowała rodzina korzystająca z KDR: wyliczono tam dokładnie wszystkie zyski związane z korzystaniem z Karty, łącznie z dokładnym podsumowaniem zysków z 10% rabatu dotyczącego niektórych grup produktowych w Lidlu. OK, jeśli jest to komuś potrzebne, czemu nie – fajnie jest wiedzieć, ile z Kartą można zaoszczędzić. Ale moim zdaniem nie są to oszczędności na tyle duże, aby prowadzić ich regularną ewidencję, chyba, że ktoś bardzo lubi robić takie zestawienia i ma na nie czas. W epoce rabatomanii, kartomanii, lojalnościomanii łatwo pogubić się w gąszczu różnych kart, promocji i zniżek – nie zawsze i nie dla każdego pogoń za niższym rachunkiem jest najlepszym wyjściem, ponieważ najczęściej wiąże się z dużym zaangażowaniem i stratą czasu. Mam tego świadomość i chyba dlatego ja sama jestem raczej typem użytkownika KDR „zaskakiwanym” przez jakiś rabat – zdarzają mi się miłe zdziwienia, kiedy kupując jakiś produkt czy usługę dowiaduję się przy kasie, że za okazaniem KDR przysługuje mi jakaś zniżka. Oczywiście dużo lepsze niż takie korzystanie ad hoc jest planowanie i maksymalne wykorzystanie zalet Karty, choć wymaga to trochę czasu, zachodu, porównywania ofert i grzebania w liście partnerów, która – jak wspomniałam – ma swoje wady.

Tak czy inaczej, dobrze, że KDR jest, że zmienia się nalepsze i pozostaje tylko mieć nadzieję, że cały program będzie rósł w siłę i przynosił użytkownikom nowe oszczędności. Jeśli korzystacie z Karty chętnie poznam Wasze patenty na dobre jej wykorzystanie: dajcie znać, za co Kartę lubicie najbaradziej i gdzie pokazujecie ją najczęściej. Wszelkie pro-tipy mile widziane ;).