Wiosna lokalnie

Środek tygodnia, wczesne popołudnie. Siedzę przy komputerze (praca zdalna), zgłębiając pewien rekrutacyjny problem, który zawiera dużą ilość u, a, o umlaut, a tu do pokoju wpada Zosia wołając: – Mamo, chodź szybko, na balkonie jest taki dziwny ptak! – Taaa? – odwracam się stronę drzwi – Tak, serio, chodź bo zaraz odleci! Jest taki brązowy, z niebieskim ogonem i ma czarne wąsy! Chodź bo odleci!! Moja uwaga od razu opuściła rysujący się (teraz już niewyraźnie) […]

Moje (najczęściej literackie) marzenia podróżnicze

Ostatnie dwa tygodnie upływają nam pod znakiem chorób, teraz w dodatku utknęłam w domu z chorą Zosią (grypa). Nic fajnego – tak więc na zasadzie odskoczni postanowiłam się przenieść w strony dość odległe od ibufenów, psikaczek do nosa i kropli do oka. Pomyślałam, że dobrze będzie spisać kilka swoich podróżniczych marzeń, głównie tych bardziej nieoczywistych, towarzyszących mi od mniej lub bardziej odległych czasów. Większość z tych moich wymarzonych podróży w jakiś sposób wiąże się albo […]

Gran Canaria: wyspa-zaskoczenie

Od dawna chodził nam po głowie pomysł na rodzinny wypad, gdzieś w dalsze strony, najchętniej podczas zimowych ferii. Początkowo planowaliśmy wyjechać na 3-4 dni do Hiszpanii czy Portugalii, i nasza podróż miała być czymś w rodzaju citybreaku – z tym, że z czworgiem dzieci. Ale przeszukując godzinami wyszukiwarki lotów powoli mieliśmy dość tego konceptu: bo albo ceny biletów okazywały się za wysokie, albo terminy nie pasowały, albo wychodziło nam, że na miejscu mielibyśmy raptem 2,5 […]

Ulubieńcy maja

Zdarzało mi się podejrzeć na blogach czy vlogach czytanych/oglądanych przez córki wpisy zatytułowane „Ulubieńcy kwietnia”. Albo „Ulubieńcy stycznia”. Analogicznie moga też być i ulubieńcy każdego innego miesiąca. Tytuł mnie zaintrygował i jakież wielkie było moje rozczarowanie, gdy okazało się, że tymi ulubieńcami danego miesiąca są zwykłe żele pod prysznic, kremy, podkłady czy szampony. Moja wyobraźnia podsuwała mi zgoła inne obrazy, ale cóż – po raz kolejny okazało się, że proza życia i praktyczne aspekty blogosfery […]

Niepołomicka Noc Sów 2018

O Nocy Sów usłyszałam już kilka lat temu, ale jakoś nigdy dotąd nie wzięłam w tym wydarzeniu udziału. Gdzieś tam mignął mi jakiś plakat i tyle. W tym roku Noc Sów skusiła mnie swoją bliskością: kiedy dowiedziałam się, że 23 marca w Niepołomicach będzie można wziąć w niej udział, od razu zapisałam siebie + Alę i Zuzę. I jak się okazało – dobrze zrobiłam, bo miałam okazję uczestniczyć w jednym z bardziej emocjonujących wydarzeń, jakie […]

Nalot podlotów

W zeszły czwartek siedziałyśmy sobie z Alą przy stole. Ala zmagała się z jednymi z ostatnich w tym sezonie zadań z matematyki, a ja wymyślałam jej kilka dodatkowych przykładów typu: 168-79. Kolejne nudne popołudnie w trakcie roku szkolnego. Tak sobie siedziałyśmy, każda zajęta swoją kartką, a tu nagle coś dziwnie stuknęło w okno. I znowu: stuka i stuka. Patrzymy z Alą w stronę okna, czyli jakieś dwa metry od stołu, przy którym siedzę, i w […]

Rzadkie okazy

Nasza podmiejska wiocha jest, jak sądzę, wiochą jakich tysiące w naszym pieknym kraju. Nowe domy dryfują po morzu kostki brukowej, otoczonym obowiązkowym szpalerem tuj: to nadeszło nowe. Ale na wielu starszych podwórkach wciąż jeszcze grzebią kury i człapią kaczki, a wieczorami ze starych drewnianych stodół wylatują nietoperze. Na naszym relatywnie nowym podwórku nic nie kwacze ani nie pieje, co nie znaczy, że nie zamieszkuje go żadne stworzenie. Otóż wystarczy rozejrzeć się po najbliższych metrach kwadratowych […]

Bliskie spotkania trzeciego stopnia

W ostatnich dniach jestem skutecznie odciągana od pisania przez egzaminy w szkole muzycznej moich córek, jak również przez Roberta Galbraitha aka J.K. Rowling. Ale właśnie nadarza się idealna okazja na dokończenie kolejnego wpisu w moim małym cyklu przyrodniczym  (spokojny wieczór, młode zajęte swoimi sprawami, najmłodsza – szczęśliwie już śpi, Ukochany Mąż robi wieczorny obchód winorośli), więc grzechem byłoby z niej nie skorzystać. Niewątpliwym plusem mieszkania poza miastem jest bliskość tzw. łona przyrody. Fajnie jest wybrać się […]

Ja i ornitologia

Wychowałam sie w typowym polskim blokowisku z wielkiej płyty. Jako dziecko z tegoż blokowiska wyniosłam w dorosłość przekonanie, że jeśli chodzi o ptaki, to dzielą się one na wróble, gołębie i może jeszcze gawrony. Chyba, że jesteśmy akurat z wizyta w zoo, wtedy lista się wydłuża. Przeprowadzka na wieś w kwestii ptaków zmieniła początkowo tylko jedną rzecz: ucieszyłam się, że nie ma tu gołębi, których szczerze nie cierpię. Mam nadzieję, że moją niechęć zrozumie każdy, […]