W szponach planowania

Nie tak dawno witaliśmy nowy rok. Z tej okazji wszędzie pojawiały się podsumowania i przeglądy minionego roku pod kątem sukcesów i porażek; kto tylko mógł, rzucał się na nowe wyzwania, spisywał ambitne plany bycia lepszym w tej czy innej dziedzinie życia. Prawie wszyscy bierzemy udział w tym wielkim, noworocznym planowaniu; zaczynamy zdrowiej jeść, rzucamy palenie, zaczynamy więcej czytać, przebywać tylko w towarzystwie nietoksycznych ludzi, nie przeklinamy za kierownicą. Na początku roku mocniej niż w innym […]

Klątwa japońskiej maseczki

Jakoś tak się złożyło, że ostatnimi czasy na blogu goszczą poważne rozkminy edukacyjno-socjalne. Nie żeby to było źle, wręcz przeciwnie, ale – tak po prawdzie– moje życie na ogół nie wygląda tak, że się siedzę w fotelu, popijam herbatę i z mądrą miną zastanawiam się nad kontynuacją edukacji muzycznej moich dzieci czy sensem 500+. No nie. Najczęściej jest tak, jak w dzisiejszym tekście. Rok zaczął się, że tak powiem, z przytupem. Po jakże miłym akcencie […]

Pułapka szkoły muzycznej

O tym, że moje córki uczą się w szkole muzycznej pisałam już kilka razy (klik i klik), od czasu do czasu publikuję też na profilu fejsbukowym bloga jakieś zdjęcie lub film dokumentujące ich muzyczną edukację. Nie przesadzam z tym epatowaniem muzyką, ale też nie ukrywam, że szkoła muzyczna córek jest ważną pozycją w naszych codziennych zmaganiach z rzeczywistością. Właśnie stuknął nam szósty rok tej „muzycznej przygody” i za chwilę już kolejna z moich córek otrzyma […]

Gdy na blogu cisza

…to poza blogiem się dzieje. Uwijam sie jak ta wiewióra ze zdjęcia, którą kilka tygodni temu uchwyciłam w chwili skupionego namysłu, zanim znów popędziła ku swoim leśnym sprawom. Swoja drogą, 3 tygodnie wystarczyły, żeby zieleń ze zdjęcia zastąpiły szarości i brudne brązy. Ech, ten listopad… Nie da się ukryć, że nadszedł ten czas, który nieuchronnie nadchodzi w każdym roku: listopad. Nie, nie chodzi mi o świąteczne piosenki w supermarketach czy dekorowanie pierników z dziećmi, to […]

Mental load: nie widać, nie słychać, a jest

  O pojęciu mental load wspominałam już jakiś czas temu (tutaj), ale tylko pobieżnie i nie skupiałam się na tym temacie zbyt wiele. Dziś pora te zaległości nadrobić, bo mam wrażenie, że o ile poza Polską o mental load jest głośno od miesięcy, to u nas jakoś cicho. Zresztą ja sama natknęłam się na to ten termin na początku tego roku, czytając jakiś anglojęzyczny tekst. Autor tego tekstu pisząc o mental load przytaczał duże fragmenty […]

Dziewięć dni słomianej wdowy

  Niby i tak zawsze narzekam, że sprawy domowe są w większości na mojej głowie, niby jestem dobrze zorganizowana, radzę sobie i tym podobne – ale dziewięć pełnych dni bez Ukochanego Męża, w uroczym towarzystwie córeczek i różnych nadprogramowych atrakcji, które trzeba było samodzielnie przyjąć na klatę… Najchętniej bym cały ten czas przeleżała w łóżku, nawet nosa spod kołdry nie wystawiając. Niestety, to tylko czcze marzenia. Co tu dużo gadać: to było dziewięć długich, męczących […]

„Kobieto, jak ty z tym wszystkim dajesz radę?!”

Słyszę to pytanie często: w końcu należę do rzadkiego gatunku matek czterech córek, które pracują, prowadzą dom i blog, i jeszcze w całym tym szaleństwie znajdują czas na parę innych rzeczy oprócz podstawowych czynności. Najczęściej pytaniu temu towarzyszy sympatia i życzliwe zdziwienie; czasem – współczujące załamanie rąk; innym razem – komentarz o tym, że ktoś inny to w sumie ma jeszcze gorzej, bo wozi dzieci do szkoły muzycznej oddalonej o 50 km, a ja mam […]

Despacito

Ostatnia prosta w oczekiwaniu na wakacje. Już za chwileczkę, już za momencik… Ale póki co jesteśmy jeszcze wszyscy w wirze pracy i obowiązków, a wakacyjny nastrój buduje na razie tylko tegoroczny hicior wspomniany w tytule. Zadomowił się już u nas na dobre, nawet Zocha potrafi całkiem wyraźnie zanucić „des-pa-si-to” i domaga się włączenia tego konkretnego utworu podczas jazdy samochodem. Taaak, nie ma to jak mieć trzy starsze siostry, kształtujące gust muzyczny od kołyski! Na ogół […]

Work-life balance: ktoś to w ogóle widział?

Ostatni tydzień mnie wymiął, wymęczył i wydrenował z sił. Jak mało który. Niby zawsze jest dużo obowiązków, roboty i wszystkiego, ale w minionym tygodniu to już była przesada. Stresy okołokomunijne (bo jakieś tam jednak były), konkurs dziewczyn w szkole muzycznej, wyjazd Ani na wycieczkę z gimnazjum (niby nic, ale trzeba było wstać w sobotę o 4 rano i dziecko wyprawić), zepsuta pralka, szczepienie Zosi, biały tydzień… Do tego jeszcze i w pracy nie narzekałam na […]

Jedyne podróże, których nie cierpię

Generalnie uwielbiam podróże, wyjazdy, wycieczki. To jedna z moich ulubionych form spędzania czasu. Jedynymi podróżami, na które się wcale nie cieszę, ba, których szczerze nie cierpię – są podróże mojego męża. Wrzucam tu celowo do jednego wora wszelkie wyjazdy służbowe (których jest przeważająca większość) i podróże Ukochanego Męża solo, bez reszty rodziny, bo z mojej perspektywy obie te opcje niczym się nie różnią. I w jednym, i w drugim przypadku efekt całej sytuacji jest dla […]