Moje relacje z ogrodem są, mówiąc w skrócie, skomplikowane. Z jednej strony bardzo się cieszę, że mam własny kawałek zieleni i żeby pobiegać po trawie nie muszę chodzić do parku. Cieszę się widząc, jak rosną drzewa, cieszy mnie wysp borówek amerykańskich i pszczoły murarki mieszkające pod wiatą. Ale jest też druga strona medalu: pewne obszary naszego ogrodu są dla mnie jak żywy, zielony wyrzut sumienia. Tu przydałoby się coś dosadzić, tam przyciąć, przeplewić czy dosypać […]