Pani K.:
– Dzień dobry, a tak, to ja dawałam ogłoszenie. A tak z ciekawości, to skąd pani dzwoni? Aaa, to nie wiem gdzie, ale chyba niedaleko mnie bo ja to tak w promieniu 20 km wywieszałam. No szukam pracy, teraz u takich jednych państwa w Opatkowicach synka bawię, do września u nich jestem. Ale powiem pani, że oni to bardzo są zadowoleni ze mnie, bo przy mnie to i dzieciak zaopiekowany, i obiad podgotowany, i wyprasowane, przy mnie pani nie zginie. A tam, niech pani nie mówi, że pani sama gotuje, każdemu sie pomoc przyda! A panina córeczka to lubi sobie pojeść, czy taki bardziej niejadek jest? Bo jak trzeba, to ja podkarmię, niech sie pani nie martwi. Tak, ja na cały etat szukam, tu mi płacą 1800 i ja za mniej to nie przyjdę, bo nie mam żadnej renty czy emerytury, i samochód jeszcze muszę z tej pensji utrzymać, też kosztuje, no nie?
Pani W.:
– Dzień dobry, tak, ja wysłałam. Nie. Tak. Tak. Na pewno tak. Nie, nie mam. Tak, odpowiada mi. Niedaleko, chyba z 10 kilometrów. Tak, bardzo. Nie. Nie, Mogę podjechać. Tak, pasuje. Do zobaczenia.
– Ti ti ti ti ti, ale fajna dzidziunia, a ile już ma? 10 miesięcy, ooo to duza dzidzia jus jestem! To od kiedy pani szuka, od września? Ależ skąd. mi bardzo pasuje, ja teraz jadę na wakacje, a potem to już sie moge pani dzidzia zajmować. A ti ti ti ti ti a chodź do cioci na rączki! A zobacz, co tu ciocia ma, zegareczek taki ładny! Wie pani, ja mam czworo swoich dzieci, a do tego od 2 lat jako opiekunka tu niedaleko pracuje, to doświadczenie nawet za duże mam, hahaha! Ti ti ti ti ti, a nie uciekaj od cioci, nie, nie, nie, nie wystraszyła się, jak sie tak zaśmiałam? A, przecież trzy siostry ma, to chyba nie, hahaha [ciszej niż poprzednio]! Widzę, że Zosiunia śpiąca już bo oczka trze, to może ja już się zbiorę do domu… A jak pani usypia? Trzepanie wózkiem czy husianie? Aha, rozumiem, no pewnie, tak też dobrze! Co do finansów to się na pewno dogadamy, prosze sie nie martwić, ja się targować nie zamierzam.
Szukałam ostatnio niani. Chyba już po raz dziesiąty w mojej karierze mamy-rekruterki niań. Powyższe cytaty pochodzą właśnie z tych poszukiwań. OK, może 10% przytoczonych wypowiedzi pań kandydatek to licentia poetica, ale 90% to samo życie. A życie matki poszukującej opiekunki do dziecka jest pełne dylematów – czasem trudnych do rozstrzygnięcia.
Nie ma znaczenia, czy szukamy niani po raz pierwszy czy piętnasty. Tak samo rozwieszamy po okolicy ogłoszenia i rozpytujemy wśród znajomych, logujemy sie na specjalistycznych płatnych portalach i publikujemy ogłoszenia na tych darmowych. W końcu stajemy twarzą w twarz z pulą kandydatek i zastanawiamy się: kogo zatrudnić? studentkę czy emerytkę? nianię-gosposię czy nianię-edukatorkę? spokojną czy energiczną? fajną, choć drogą czy trochę mniej fajną, ale tańszą? Sprawa jest niełatwa, w końcu, jak ostatnio usłyszałam, zostawiam z opiekunką “najcenniejszą rzecz na świecie”!
Jako matka parająca się zawodowo rekrutacją niestety nie ujawnię tu żadnych tajemnych porad w zakresie zatrudniania niań i nie podzielę się szybkim acz niezawodnym psychotestem dla kandydatek. W moich dotychczasowych wyborach niań najczęściej kierowałam się intuicją i tzw. dobrym pierwszym wrażeniem – jak widać, nie jestem jakoś szczególnie oryginalna. Ale te proste metody dość dobrze się w moim przypadku sprawdziły, bo nie mam na polu “nianie” żadnych spektakularnych porażek. Zawsze też wybierałam panie, z którymi łapałam lepszy niż innymi kontakt: wiem, że poradniki doradzają wybór osoby, która przede wszystkim złapie dobry kontakt z dzieckiem. Natomiast w sytuacji, kiedy dziecko zajmuje się tylko łapaniem kontaktu ze śmieciami na podłodze, lepiej już zaufać sobie.
Unikam osób, które podczas pierwszego spotkania prezentują mi swoje poglądy w zakresie zajmowania się dziećmi w sposób kategoryczny: zdziwilibyście się, ile pań informuje niemalże na wejściu, że “dziecko nie może spać w wózku” albo “na nocnik trzeba sadzać od 6-go miesiąca życia”. Z reguły są to tzw. nianie zawodowe, które odchowały już tabuny dzieci i pewnie wychowają przy okazji zajmowania się Waszą pociechą i Was.
Na pewno szukając niani warto wspominać o tym jak największej liczbie osób. Ja najlepszą (jak dotąd) nianię znalazłam, kiedy kolega z pracy powiązał moje jojczenie z powodu wyjazdu obecnej niani do Niemiec z faktem pójścia do przedszkola córki znajomych. Iza, która obecnie ma już dwoje własnych dzieci, chyba na zawsze pozostanie dla mojej rodziny wzorem superniani. Prywatnie jest świetną osobą, do dziś pozostajemy w kontakcie, mimo iż od czasu, kiedy zajmowała się Zuzką upłynęło już prawie 10 lat…
Wracając do tytułowego dylematu – nie jestem zwolenniczką ani jednego, ani drugiego. Podobnie jak pani, która od września będzie przez kilka godzin dziennie zajmować się Zochą.
![]() |
Zosia, podobnie jak i jej mama, nigdy nie była fanką trzepania wózkiem czy husiania jako metody usypiania. |